Morska przygoda na planszy – Piraci: Karaibska flota
Wakacje nieodłącznie kojarzą się z piękną pogodą i morzem. W tym roku nie dane mi było wyjechać nawet nad nasz polski Bałtyk. Prawdziwej morskiej przygody spróbowałam jednak we własnym mieszkaniu. A to za sprawą gry „Piraci. Karaibska flota”.
Jako osoba kolekcjonująca gry od razu zwróciłam uwagę na poręczne pudełko gry. W środku znajdziemy 45 kart statków w pięciu kolorach, 15 kart specjalnych, 2 kostki, 5 pionków hersztów piratów, 10 żetonów floty pirackiej i 100 dukatów. Dawno już nie widziałam tak pięknie wykonanej gry. Grafika przygotowana przez Macieja Szymanowicza bardzo mi się podoba. Szczególnie karty specjalne powodują uśmiech na twarzy. Lubię ten rodzaj grafiki: trochę bajkowa, nieprzerysowana i bardzo sympatyczna. To sprawia, że od razu chce się zasiąść do gry. Panowie lubiący klimaty na przykład gry Neuroshimy Hex mogą się skrzywić na widok tej gry i stwierdzą, że jest „zbyt dziewczęca”. Warto również wspomnieć o kostkach, które są przygotowane specjalnie do tej gry. Taki mały element, ale jak bardzo cieszy oko.
Piraci nie są nowym tytułem na rynku planszówek. Polskie wydanie tej gry różni się od oryginału tematem. Wersja z 2004 roku nazywała się Boomtown i wcielaliśmy się w niej w role poszukiwaczy złota. Grafika była odrobinę ponura i w ciemnych kolorach – dla mnie, jako dla kobiety uwielbiającej żywe kolory, nie stanowiło to zachęcającego zaproszenia do rozgrywki. To jednak moja subiektywna opinia.
W polskiej wersji wcielamy się w piratów, którzy budują flotę i próbują zdobyć fortunę dzięki dostarczanym przez nią dukatom. Na początek każdy z graczy otrzymuje po 10 dukatów. Każda runda składa się z trzech etapów. Pierwszym jest odkrycie tylu kart ilu jest graczy. Drugim etapem jest licytacja, czyli powiększanie pirackiej floty. Trwa ona do momentu, gdy zostanie tylko jedna osoba. Bardzo ciekawy jest sposób zapłaty i wyboru kart. Nie wpłacamy pieniędzy do banku, lecz przekazujemy kwotę osobie, która siedzi po prawej stronie zwycięzcy. Gracz ten zatrzymuje połowę otrzymanej kwoty i przekazuje resztę kolejnemu graczowi. Ten także zatrzymuje połowę kwoty, którą dostał – resztę przekazuje dalej. Po tym jak zwycięzca licytacji wybierze jedną kartę, prawo wyboru przechodzi na osobę siedzącą po jego lewej stronie. Po niej kartę wybiera kolejna osoba siedząca po lewej stronie.
Na co zwracamy uwagę wybierając kartę? Przede wszystkim na jej kolor. Pierwszy gracz, który zdobędzie 2 karty statków w tym samym kolorze, zostaje hersztem piratów. Jego przywilej polega na pobieraniu dukatów za każdym razem, gdy inny gracz zdobędzie karty statku w kolorze naszego herszta. Osoba ta musi zapłacić wtedy tyle dukatów, ile statków w tym kolorze posiada dany herszt. Jeśli, w którymś momencie, jeden z graczy będzie posiadać więcej statków w danym kolorze niż herszt, przejmuje on jego pionek i uprawnienia. Warto więc zwracać uwagę na to, jaki herszt jest jeszcze do zgarnięcia, oraz komu (i ile) będziemy musieli zapłacić.
Wspominałam też o oznaczeniach statków. Na nie też należy zwracać uwagę. Na górze karty wypisana jest suma, jaka musi wypaść na kościach, aby statek przynosił dochody oraz ile dukatów dzięki niemu uzyskamy. Skoro mowa o kostkach, pojawiają się one w trzecim etapie, czyli w wyprawie po łupy. Suma wartości na kostkach wskazuje statki, które otrzymują dukaty. Na tym kończy się dana runda i przechodzimy do kolejnej. Gra kończy się, gdy wyczerpią się karty ze stosu. Wygrywa osoba, która zdobędzie największą ilość punktów (wartość posiadanych dukatów + liczba dukatów przedstawionych na posiadanych kartach statku + 5 punktów za każdego posiadanego herszta).
W trakcie gry zdobywamy jednak nie tylko karty statków, dzięki którym możemy poszerzać flotę, ale też karty specjalne. Niektóre służą nam do końca gry, inne mają natychmiastowe zastosowanie. Szczególnie wypatrywaliśmy karty Atak Krakena (możemy usunąć kartę należącą do innego gracza) lub Abordaż (przejmujemy i dołączamy do swoich jedną z kart przeciwnika). Bardzo pomocna jest też karta Momencik! (po dowolnym rzucie kostkami możemy zmienić wynik na jednej z nich) lub Gra w kości (możemy próbować podebrać dukaty innym graczom). Silne są też karty Dodatkowa broń (dokładamy ją do jednego ze statków, który od tej chwili będzie nam dostarczał o 3 dukaty więcej) oraz Barka (kładziemy ją obok swoich statków i umieszczany na niej żeton floty w dowolnym kolorze – za każdym razem, gdy statki w tym kolorze będą dostarczać dukaty, również my otrzymamy po 2 dukaty za każdy taki statek), Wirtuoz Gitary (zysk czerpany z barki wzrasta do 4 dukatów) oraz Czarnobrody (wzmacnia działanie herszta – gracze płacą jego właścicielowi podwójną cenę). Możemy mieć jeszcze jedną kartę specjalną. W 23 numerze Świata Gier Planszowych znajdziemy kartę Atak Hiszpanów (po zakończeniu licytacji jej zwycięzca nie przekazuje całej kwoty kolejnym graczom do podziału, lecz odkłada ją do banku).
Podsumowując, Piraci nie tylko cieszą oko. Rozgrywka jest naprawdę przyjemna, płynna i szybka. To nie jest żaden mózgożerny tytuł, lecz lekki przerywnik pomiędzy cięższymi rozgrywkami. Dzięki kartom specjalnym możemy robić na złość przeciwnikom. Nie brakuje tu interakcji, szczególnie negatywnej. Zasady są naprawdę proste, a bogata w ilustracje instrukcja, sprawia, że nie ma problemów z ich opanowaniem. Ciekawe rozwiązanie z płaceniem i kolejnością przy wybieraniu kart sprawia, że nikt nie jest pokrzywdzony, a rozgrywka jest urozmaicona.