Jaipur
Jaipur to gra, do której jakoś nigdy mnie nie ciągnęło. A wszystko przecież przemawiało za nią: proste zasady, kompaktowe pudełko, gra dwuosobowa.
Nawet podczas jakiejś promocji udało mi się ją za grosze kupić w wersji na Androida. I po zakupie nigdy w nią nie zagrałam.
Nawet na festiwalu gier, na którym ktoś namówił mnie na rozgrywkę, zgodziłam się, ale sądziłam, że zasiadłam do niej bez przekonania.
A jednak – zagraliśmy i …. musiałam kupić swój własny egzemplarz. Na szczęście natrafiłam na fajną promocję i grę zakupiłam za 51 zł. Od tego czasu chętnie do niej siadamy.
Nie będę się rozpisywać o zasadach. Są one banalnie proste.Wcielamy się w jednego z dwóch najpotężniejszych handlarzy w mieście. Musimy kupować, wymieniać oraz sprzedawać towary oraz wielbłądy. Wszystko opiera się o zagrywanie kart.
Dla kogo jest to zatem gra? Dla tych, którzy szukają szybkiej karcianki, tzw. fillera, przerywnika, gry do rozegrania dosłownie w 10-15 minut. Szczególnie przypadnie do gustu paniom, ponieważ gra jest ładnie wydana, ma śliczne ilustracje i jest kompaktowa (zmieści się zatem do torebki. Idealna na urlop, wtedy można nawet zabrać grę bez pudełka.
Tylko pamiętajcie – to nie jest gra typu Race for the galaxy czy Dominion. To prosta, szybka karcianka, w której losowość odgrywa sporą rolę. Taki umilacz wieczoru przed snem, albo gra do zagrania podczas wakacyjnego wyjazdu.
A więcej o grze posłuchajcie w drugim odcinku naszego podcastu.
Fot. Rebel