Ratujemy księżniczkę!
Czasami żałuję, że nie mam pięciu – sześciu lat, by bezkarnie bawić się różnego rodzaju zabawkami, czy grami. To właśnie pomyślałam, gdy po raz pierwszy zobaczyłam Zaklętą wieżę („ale te dzisiejsze dzieci mają szczęście”). Gra robi wrażenie, w dodatku gadżet w postaci wieży z wyskakującą księżniczką jest naprawdę ciekawy.
Pamiętam pierwszą rozgrywkę w tę grę. Było to na jakimś konwencie. Sami dorośli śmiejący się, gdy udało im się uwolnić księżniczkę i denerwujący się, gdy nie pasował klucz. Tak właśnie wyglądaliśmy. Nie inaczej wyglądały dzieci. Gra budzi bowiem emocje, szczególnie podczas otwierania zamku.
Jaki jest nasz cel już wiecie, ale w jaki sposób go osiągnąć? Zaczynamy od przygotowania planszy. Konstrukcję wieży ustawiamy w oznaczonym rogu pudełka. Na pudełku kładziemy dużą planszę i rozkładamy na niej w losowy sposób okrągłe kafelki z rysunkami. Księżniczkę umieszczamy na wieży, przyciskając ją w dół. Małą planszę przykładamy do rogu pudełka, naprzeciwko wieży z księżniczką. Na polu oznaczonym gwiazdką umieszczamy czarnoksiężnika. Figurkę Robina ustawiamy natomiast na jednym z czterech możliwych pól startowych na dużej planszy. Gracz, który odgrywa rolę czarnoksiężnika, chowa klucz pod jednym z 16 kafelków. Osoby z drużyny Robina nie mogą w tym czasie podglądać. To ostatni element przygotowania do rozgrywki. Czarnoksiężnik rzuca kością z symbolami, a drużyna Robina z cyframi. Jako pierwsza porusza się figurka wskazana na kości. Niebieska cyfra informuje o ile pól może przesunąć się czarnoksiężnik, czerwona natomiast o ile pól może przesunąć się Robin. Czarnoksiężnik wprawdzie wie, w którym miejscu ukryty jest klucz, jednak ma dłużą drogę do pokonania (o osiem pól na małej planszy). Poruszać się możemy jedynie po wyznaczonych ścieżkach. Na jednym polu może znajdować się tylko jedna figurka. Przez zajęte pole można przeskoczyć lub zakończyć ruch wcześniej. Jeżeli uda nam się odnaleźć klucz (tzn. zostanie on „przyciągnięty” przez magnes zamieszczony w figurce, próbujemy uwolnić księżniczkę. Jeżeli nic się nie wydarzy, musimy dalej kontynuować poszukiwania. W tym celu czarnoksiężnik ponownie ukrywa klucz (nie chowamy go dwa razy w to samo miejsce – kafelek pod którym był ukryty odwracamy na drugą stronę). Pionek czarnoksiężnika wraca na pole startowe. Jeżeli jednak uwolnimy księżniczkę, następuje zakończenie rozgrywki. Jeżeli udało się to czarnoksiężnikowi, wtedy on wygrywa grę, Jeżeli do uwolnienia doprowadziła osoba z drużyny Robina, wtedy wygrywają wszyscy jej członkowie.
I to koniec zasad. Sama rozgrywka również jest dosyć szybka, chociaż czasami zdarzało się, że musieliśmy sprawdzić wszystkie dziurki od klucza. Czynnik losowy ma więc spore znaczenie. Po pierwsze rzucamy kośćmi i od wyniku zależy ile pól pokonamy, a po drugie musimy wybrać jedną z kilku kłódek. Niestety nie zawsze udaje się trafić za pierwszym razem. Dzieciom jednak losowość nie przeszkadza, wręcz przeciwnie, im dłużej grają, tym lepiej się bawią. To więc zdecydowanie gra skierowana do najmłodszych graczy. Podobają im się:
– kolorowe, klimatyczne grafiki.
-plansza – która nie leży, jak to zazwyczaj ma miejsce, na stole, ale jest umieszczana na pudełku, w dodatku umieszczamy na niej plastikową wieżę oraz posiada schowki na klucz,
– drewniane pionki i kostki,
– wieża i „wyskakująca” księżniczka
– srebrne małe klucze, które przywołują na myśl klucze od starych pamiętników,
– magnesy w pionkach (dzięki nim nie trzeba za każdym razem sprawdzać, czy pod kafelkiem ukryty jest klucz)
– proste zasady – dzieci mogą grać same, bez nadzoru rodziców.
Dzieci kończyły rozgrywkę zadowolone i pełne pozytywnych emocji. Słyszę jeszcze ten śmiech, gdy księżniczka „wyskakuje”. Dorosłym przeszkadzało jednak to, że Czarnoksiężnik ma łatwiej, ponieważ kieruje się prosto do celu (czyli do miejsca, w którym ukrył klucz). Drużyna Robina powinna go jednak obserwować i podążać za nim. To co przekonuje do tej gry dorosłych, to oczywiście radość na twarzach ich dzieci, ale też wysoka jakość wykonania, niestandardowe i ciekawe rozwiązania zastosowane w grze (czyli wieża, klucze, magnesy w pionkach), regrywalność, możliwość zagrania z juz 4-5 letnim dzieckiem. Gra też uczy współpracy. Członkowie drużyny Robina powinni wspólnie decydować, w którą stronę się kierują. Z tego powodu dobrze jest gdy, dorośli wcielają się w rolę czarnoksiężnika. Ta rola jest jednak często „zawłaszczana” przez dzieci, ponieważ lubią mieć tę przewagę nad rodzicami i wiedzieć, gdzie ukryty jest klucz. Bardzo dobrze sprawdza się opcja dwuosobowa. Wprawdzie w przypadku większej liczby graczy, rozgrywka przypomina grę „kooperacyjną”, to jednak gdy grają tylko dwie osoby, dzieci same muszą polegać na swoich decyzjach i uczą się planowania ruchów. To wszystko sprawia, że gra idealnie wpisuje się w kanon tytułów skierowanych do najmłodszych graczy.
Grę przekazało wydawnictwo G3. Dziękujemy i polecamy profil Wydawnictwa na Facebooku. Znajdziecie tam bieżące informacje o produktach i konkursach organizowanych przez G3.