Gdybym był bogaty ….
Informacja o milionowych wygranych chyba u każdego powoduje ukłucie zazdrości. Zastanawiamy się, co zrobilibyśmy z takimi pieniędzmi. Szybkie samochody, luksusowe apartamenty, podróż dookoła świata – pomysłów nie brakuje. A co zrobilibyście ze 106 milionami dolarów?
Taki „problem” mają osoby, które zasiądą do gry „Milionerzy i bankruci”. Musimy rozważnie zarządzać otrzymaną gotówką. Na koniec gry musimy spełnić dwa warunki:
– nie możemy być graczem z najmniejszą sumą pieniędzy,
– musimy posiadać najbardziej wartościowe dobra.
Każdy z graczy otrzymuje taką samą ilość gotówki. Płytki bogactwa, powodzenia i pecha należy wymieszać i umieścić na środku stołu. Rozpoczyna się licytacja. Po odkryciu płytki, pierwszy gracz wykłada na stole pieniądze, które chce za nią zapłacić. Może on również spasować. Kolejni gracze mogą przebić jego ofertę lub również spasować. Gdy licytacja wróci do gracza rozpoczynającego, może on podbić stawkę lub zrezygnować. Ważna informacja to taka, że pieniędzy raz wyłożonych podczas licytacji nie można zabierać ze stołu w celu ich rozmienienia. Licytacja trwa tak długo, aż wszyscy gracze, poza jednym, spasują. Zwycięzca odkłada pieniądze do pudełka i zabiera płytkę. Pieniądze oferowane przez innych graczy, wracają do właścicieli.
Bardzo ciekawie rozwiązano kwestię licytacji płytek pecha. W ich przypadku oczywiście staramy się ich nie zdobyć. Nic łatwiejszego – pewnie myślicie. Otóż, tę płytkę otrzyma osoba, która … jako pierwsza spasowała. Co ciekawe, gracz ten otrzymuje płytkę pecha, nie traci jednak pieniędzy. Wszyscy pozostali gracze tracą natomiast zaoferowane kwoty.
Nową rundę rozpoczyna osoba, która wygrała licytację.
O co tak naprawdę walczymy? Płytki bogactwa przedstawiają dobra luksusowe np. kino domowe, prywatną wyspę, czy biżuterię. Płytki powodzenia – podwajają liczbę zdobytych punktów bogactwa. Płytki pecha powodują:
– Casino – odjęcie 5 punktów,
– CBA – zmniejszenie liczby zdobytych punktów o połowę,
– Złodziej – gracz, który otrzymał tę płytkę musi odrzucić jedną z posiadanych płytek bogactwa.
Gra kończy się, gdy zostanie odsłonięta czwarta płytka z czerwoną obwódką. Następuje podliczanie pieniędzy. Gracz posiadający najmniej gotówki przegrywa i nie jest brany pod uwagę podczas wyłaniania zwycięzcy. Nie ma znaczenia, ile punktów bogactwa zdobył. Grę wygrywa osoba, która zdobędzie najwięcej punktów (po uwzględnieniu płytek bogactwa i pecha).
Gra podoba się z kilku względów. Może być dobrą alternatywą dla gier, w których trzeba inwestować pieniądze. Tu przychodzi mi na myśl np. Monopoly. Osoby, które nie znają jeszcze nowoczesnych planszówek, często pytają o tę grę. Można im więc zaproponować Milionerów. Zasady są bardzo proste, tak więc laicy nie będą mieć problemu z ich opanowaniem. W dodatku bardzo ciekawa jest kwestia zachowania równowagi między gotówką a dobrami. Gdy „przeinwestujemy” nie będziemy brani pod uwagę przy końcowym liczeniu punktów. Rozwiązanie to sprawia, ze prosta, banalna wręcz z pozoru, karcianka, nabiera innego wyrazu. Jej twórcą jest Reiner Knizia znany właśnie z tego, że tworzy gry, które mają w sobie to COŚ. To mój ulubiony autor, ponieważ „pomaga” mi zarażać nowoczesnymi planszówkami. Jego cechą rozpoznawczą są proste i łatwe do opanowania zasady, ciekawa mechanika i sporo frajdy płynącej z rozgrywki. Polowanie na robale to hit moich wakacji sprzed kilku lat, Pędzące żółwie to natomiast przebój ubiegłorocznego wypadu na narty. Milionerzy też z całą pewnością przypadną do gustu osobom lubiącym gry licytacyjne. Czynnik losowy (nie wiemy, jakie dobra trafią w danym momencie na licytację) sprawia wprawdzie, że ciężko opracować jakąś długoterminową strategię planowania, to jednak rozgrywka jest bardzo przyjemna. Jeżeli nie macie czasu by zasiąść do dłuższej gry (np. do Modern Art również od Knizii), wtedy bez obaw sięgnijcie po Milionerów. Rozgrywka zajmuje ok. 20 minut. To miły przerywnik pomiędzy cięższymi tytułami lub dobra „przystawka”. Rozważamy plan działania, blefujemy, ale też denerwujemy się, gdy trafiają się płytki pecha lub gdy gra zbyt szybko się kończy. Niektórzy twierdzą, że to jedna z lepszych gier Doktora Knizii (jej pierwsza wersja – High Society ukazała się w 1995 roku). Grę musicie jednak sami ocenić. Na pewno Milionerzy i bankruci przypadną do gustu osobom lubiącym licytacje. Gracze lubiący mieć wszystko pod kontrolą, mogą być rozczarowani. Nie wiemy jakie karty trafią na licytację, ile ich będzie (wszystko zależy jak ułożą się karty z czerwonym obramowaniem), jak zagrają przeciwnicy, czy trafią się płytki pecha. Jeżeli nie przeszkadza wam ten czynnik losowy, a chcielibyście zagrać w szybką grę – nie wahajcie się. Ja osobiście wolę inne tytułu od Reinera Knizii, jednak jeżeli ktoś poprosi o polecenie szybkiej gry licytacyjnej, na pewno wspomnę o Milionerach i bankrutach.
Grę przekazało wydawnictwo FOXGAMES. Dziękujemy!