Rodzina się powiększa, czyli Time’s up Family

Po tym jak Time’s up podbił serca wszystkich moich znajomych. Po licznych rozgrywkach, którym towarzyszyły salwy śmiechów, w końcu na rynku pojawiła się wersja, w której również młodsze pokolenie może zagrać. Do tej pory dzieci i nastolatkowie najczęściej tylko obserwowali zmagania dorosłych.  Oczywiście czasami grali z nami, jednak narzekali na to, ze sporo nazwisk nie jest im znanych. W rywalizacji byli więc od początku na straconej pozycji. Teraz może się to jednak zmienić.

Podobnie jak w „dorosłej wersji”, tu również muszą uczestniczyć przynajmniej dwie drużyny. Rozgrywka trwa trzy rundy. Celem graczy jest odgadnięcie nazw przedmiotów, zwierząt oraz zawodów. Nie ma więc nazwisk osób i nie ma obawy, że skompromitujemy się nie znając danej postaci (naprawdę takie obawy czasami się pojawiały J ).  Dzieci spokojnie sobie poradzą z tą grą. Nawet najmłodsi. Sugerowany minimalny wiek to 4 lata. W czasie testów również takie maluchy uczestniczyły w rozgrywce. Jest jednak jeden problem – nie potrafią jeszcze czytać. Muszą być więc stroną odgadującą. Jeżeli nie zniechęca to partnerów z drużyny, nie ma większych obaw przed zaproszeniem do gry dzieci w tym wieku.

times up family2Gra zawiera 220 kart. Na każdej z nich zaznaczone są dwa słowa. W jednej rozgrywce używa się tylko około 40 słów, tak więc gra na pewno szybko się nie znudzi. Tym bardziej, ze sposób prezentacji haseł będzie się różnił w zależności od osób, które będą nam towarzyszyły w rozgrywce. Czasami możemy się bardzo zaskoczyć, w jaki sposób gracze mogą przybliżyć nam hasło.

Tak jak i w wersji „dorosłej” rozgrywka trwa trzy rundy, W pierwszej mamy 40 sekund na prezentację jak największej liczby haseł. Możemy wypowiadać dowolne zdania. W drugiej rundzie mamy do dyspozycji te same hasła, jednak możemy wypowiedzieć tylko jedno słowo, a drużyna ma tylko jedną próbę odgadnięcia każdej karty.  W trzeciej rundzie nie możemy już nic mówić, jedynie pokazywać lub wydawać dźwięki. Z doświadczenia wiem, że to jest moment, w którym zaczynają nas boleć brzuchy. To dlatego, że śmiechu jest czasami co nie miara, szczególnie gdy nie wiemy, jak zaprezentować dane hasło. O ile czasami jest to naprawdę trudne w przypadku kart z postaciami, łatwiejsze zadanie mamy w wersji Family. Niestety dla dorosłych jest to czasami zbyt łatwe zadanie. Jeszcze zależy od tego, czy są stroną pokazującą, czy odgadującą. O ile może być im łatwiej pokazywać, o tyle z odgadywaniem może być gorzej. Dzieci interpretują hasła na swój sposób i czasami ich prezentacja może nas naprawdę zaskoczyć. Nie dajmy się więc zwieść prostym hasłom. A co jeżeli chcemy zagrać tylko w gronie dorosłych? Oczywiście spróbować można, jednak „poprzeczka” będzie znacznie zaniżona i możecie nie czerpać tyle radości z gry. Hasła są bowiem „nakierowane” na młodszych graczy.

time's up family2Jeszcze warto na chwilę zatrzymać się nad wykonaniem gry. Zestaw kart otrzymujemy oczywiście w kartonowym pudełku (takim samym jak w przypadku wersji „dorosłej”). Szybko się gniecie i niszczy. Szczerze mówiąc jest ono jednak niepotrzebne, ponieważ grę, podobnie jak zwykłe Time’s up, przechowuje się najczęściej i przewozi w materiałowym woreczku. To bardziej praktyczne rozwiązanie. Karty oczywiście są bez zarzutu. Wytrzymują nerwowe i częste rozgrywki.

Podsumowując recenzję. Jeżeli w waszym domu są dzieci i nastolatkowie, a wy lubicie grać w Time’s up, bez obaw sięgnijcie po wersję Family. Będziecie się całą rodziną świetnie bawić. Jeżeli jednak w waszym gronie nie ma młodszych graczy, sięgnijcie po wersję klasyczną. Hasła związane z przedmiotami, zwierzętami oraz zawodami będą dla was po prostu zbyt łatwe. Warto wymienić kilka przykładowych haseł: choinka, wanna, koszula, mydło, gruszka, restauracja, kolarz, odkrywca, czy rzeka. Przyznam się, że pomimo iż hasła są proste, czasami mieliśmy problem z ich prezentacją. Dzieci są bardziej kreatywne, ale dorośli nie zawsze nadążają za ich sposobem myślenia. Może się więc i tak zdarzyć, ze zostaniecie ograni przez wasze własne pociechy.

Grę przekazało wydawnictwo Rebel. Dziękujemy!

  • WYKONANIE 4/5

    Karty bez zarzutu. Bardzo dobrym pomysłem jest dołączenie materiałowego woreczka. Kartonowe pudełko jest niepotrzebne.

  • TRUDNOŚĆ 1,5/5

    Hasła są przystosowane do młodszych graczy. Dla dorosłych mogą być zbyt łatwe.

  • OCENA 4/5

    Jeżeli w waszym domu są dzieci i nastolatkowie, a wy lubicie grać w Time’s up, bez obaw sięgnijcie po wersję Family. Będziecie się całą rodziną świetnie bawić. Jeżeli jednak w waszym gronie nie ma młodszych graczy, sięgnijcie po wersję klasyczną. Wszystko zależy od tego, z kim będziecie grać.

 

 

Smoczy skarb – czyli kooperacja w wersji light

Ekologia wielu z was pewnie kojarzy się z szarym, szorstkim papierem, słabą grafiką, czy wyblakłymi kolorami. Czym jest nowoczesna ekologia, przekonacie się sięgając po nowość od Wydawnictwa G3.

smok3Ładna grafika i dobre wykonanie. To pierwsze, co rzuca się w oczy biorąc do ręki Smoczy skarb. Warto dodać, że gra została wykonana z ekologicznych materiałów. Drewniane, jak i papierowe elementy wyprodukowano z surowców pochodzących z odnawialnych zasobów leśnych. Oprócz tego do drukowania wykorzystuje się farby na bazie organicznej. Sam proces odbywa się w sposób przyjazny dla środowiska. Nie oznacza to jednak absolutnie gorszej jakości. Gra prezentuje się bardzo dobrze i nie ma się czego wstydzić. Grafika przyciąga wzrok i podoba się zarówno dzieciom, jak i dorosłym. Kafelki ścieżki i smoka przywołują na myśl znane już Carcassonne. Owszem, tu też budujemy ścieżkę, ale nie zbieramy za nią punktów, lecz staramy się dotrzeć do skarbu przed smokiem. Przy układaniu żetonów ścieżki również musimy pilnować, by zgadzały się poszczególne jej fragmenty, jednak na tym kończą się podobieństwa.

Gra posiada spory czynnik losowy. Losujemy żetony i w zależności od tego, co się na nich znajduje układamy w odpowiednim miejscu. Jeśli widnieje na nim ścieżka, budujemy trasę, którą staramy się dotrzeć do skarbu. Po drodze zbieramy konieczne klucze. Zdobywamy je poprzez położenie kafla ścieżki na polu, na którym znajduje się żeton z kluczem. Są one konieczne do „otwarcia” skrzyni ze skarbem. Jeżeli w ten sposób zdobędziemy żeton ze słodyczami, możemy odłożyć jeden kafelek smoka, który leży najbliżej skarbu. W ten sposób „spowalniamy” na moment smoka. Gra kończy się, gdy na pole ze skarbem zostanie położony kafelek. Jeśli jest to kafelek ścieżki, a na torze obok skarbu leżą trzy klucze, to oznacza że gracze przechytrzyli smoka i wygrali. Jeśli jednak leży tam kafelek smoka, to on jest zwycięzcą.

Niestety przegraliśmy ze smokiem!

Niestety przegraliśmy ze smokiem!

Zasady są wiec banalnie proste. Nawet najmłodsi gracze (sugerowany wiek od czterech lat) poradzą sobie z tą grą. Czynnik losowy oczywiście odgrywa sporą rolę, jednak nie psuje on zabawy. W dodatku za każdym razem w innych miejscach ustawimy płytki z kluczami i słodyczami. Decyduje o tym rzut kośćmi. Dzięki temu każda rozgrywka jest inna. Im bliżej skarbu, tym wzrasta napięcie: czy uda nam się dotrzeć do skarbu, a może jednak szybszy będzie smok? Nawet dorosłym udziela się ten nastrój, denerwując się gdy odkryty zostanie kolejny żeton smoka. Rozgrywka naprawdę wciąga. W dodatku partia trwa około dziesięciu – piętnastu minut, tak więc bardzo często zdarza się, że rozgrywa się ją kilkakrotnie w trakcie jednego spotkania.

 

smok9smok8

Warto również dodać, że gra jest bardzo dobrze wykonana. Wszystkie materiały są naprawdę dobrej jakości. Cieszy mnie również to, że do produkcji gry użyto ekologicznych materiałów. Warto dodać, że Amigo, czyli pierwszy wydawca gry, przygotował więcej „ekologicznych” gier. Seria nazywa się Ö+Koo – czyli Ökologisch + kooperativ (ekologiczny i kooperacyjny). W sumie ukazało się pięć tytułów. To Gespensterturm, Der Regenbogen verliert seine Farben, Bärenspiel oraz Piraten – Abenteuer. Gry te łączą nie tylko ekologiczne surowce użyte do ich produkcji, ale również kooperacja. Wszyscy gracze wspólnie grają i wspólnie wygrywają. Przy okazji wygrywa też natura, a dzieciom można „zaserwować” interesującą lekcję ekologii. Grę Smoczy skarb polecam więc zarówno dużym, jak i mniejszym graczom.

smok6

Grę przekazało wydawnictwo G3. Dziękujemy i polecamy profil Wydawnictwa na Facebooku. Znajdziecie tam bieżące informacje o produktach i konkursach organizowanych przez G3.

  • WYKONANIE 5/5

    To się ceni: ekologia i bardzo dobra jakość materiałów!

  • TRUDNOŚĆ 1/5

    Banalnie proste zasady, spory czynnik losowy, ale ile radości za tym idzie!

  • OCENA 5/5

    Wszyscy gracze wspólnie grają i wspólnie wygrywają. Przy okazji wygrywa też natura, a dzieciom można „zaserwować” interesującą lekcję ekologii. Grę Smoczy skarb polecam więc zarówno dużym, jak i mniejszym graczom.

 

Miau! – czyli co jedzą myszy :)

Nie pierwszy raz spróbuję Was przekonać, że gra dla dzieci może też sprawić sporo frajdy dorosłym. Tak właśnie było w przypadku gry Miau! Już sama grafika, opis i zalecany wiek graczy (od 5 lat) sugerowały, że to tytuł dla młodszych graczy. Byłam jednak ciekawa, czy dorośli też będą się dobrze bawić.

miau5

To, co od razu rzuca się w oczy, to kompaktowe wydanie gry oraz jego bardzo  dobra jakość. Pudełko jest lakierowane, dzięki czemu nie jest tak podatne na różnego rodzaju zabrudzenia, czy uszkodzenia.  W pudełku znajdziemy małą składaną planszę, kostkę ze zwierzętami, kostkę ze smakołykami, 18 płytek ze smakołykami (ser, marchewka, chleb, jabłko, jajko i banan), 3 płytki z mysią norką, 1 płytka z kotem, 4 małe żetony myszy  i 16 żetonów mysiej rodziny (po 4 w każdym kolorze). Bardzo podoba mi się wykonanie tych elementów oraz zastosowana grafika. Z jednej strony szkoda, że żetony i plansza są takie małe, ale z drugiej strony, dzięki temu gra jest bardzo kompaktowa i właściwie można ją zabrać wszędzie. My pierwszą naszą rozgrywkę rozegraliśmy w …. lodziarni. Wzbudziliśmy spore zainteresowanie wśród klientów, a szczególnie nasze zdumione miny oraz okrzyki przy uderzaniu w żetony. Dla wyjaśnienia – okrzyki spowodowane były drapaniem paznokciami. Sporo zadrapań pozostało na pamiątkę po tej rozgrywce. Najbardziej zdumioną minę miałam jednak ja. Niestety w grach na spostrzegawczość i refleks jestem kiepska. Dzieci mają frajdę wygrywając ze mną.

miau7 miau8 miau6

 

Przejdźmy jednak do opisywania zasad. Naszym celem jest zdobycie 10 smakołyków. Wygra osoba, która zrobi to jako pierwsza. Każdy z graczy otrzymuje 4 żetony mysiej rodziny oraz mały żeton myszy, który umieszczany jest na planszy. W zależności od liczby graczy przygotowujemy odpowiednią ilość płytek ze smakołykami (zawsze jest ich mniej niż liczba graczy), mysią norką i kotem. Rozgrywkę rozpoczynamy od rzutu kośćmi. Wszyscy gracze jednocześnie i jak najszybciej wykonują działanie związane z wynikami na kostkach:

– śpiący kot i smakołyk – należy jak najszybciej uderzyć ręką w żeton ze smakołykiem, który wypadł na kostce. Gracze, którym udało się to zrobić przesuwają swoje żetony na planszy o jedno pole do przodu. Musimy pamiętać o tym, że dla jednej osoby nie wystarczy smakołyku i nie przesunie swojego żetonu na planszy.

– polujący kot i smakołyk – należy jak najszybciej uderzyć w żeton z mysią norką. Gracz, któremu nie udało się tego zrobić, musi odwrócić na drugą stronę jeden ze swoich żetonów mysiej rodziny.

– pies i smakołyk – gracze mają dwie możliwości: uderzyć ręką w płytkę ze smakołykiem przedstawionym na kostce (dzięki temu przesuwa się żeton na planszy o jedno pole do przodu) lub uderzyć ręką w płytkę z kotem. W tym drugim przypadku kot musi uciekać przed psem, dzięki czemu mamy okazję uwolnić jedną ze swoich złapanych myszy  (odwracamy jeden z żetonów mysiej rodziny). Gracz, który straci 4 swoje myszy (odwróci je na drugą stronę) odpada z gry. Po zakończonej rundzie kostkami rzuca następna osoba. Gra kończy się gdy pozostał tylko jeden gracz lub gdy któryś z nich przesunie swój żeton na planszy na ostatnie, dziesiąte miejsce. Jeżeli dokona tego więcej graczy, wygrywa ta osoba, która ma najwięcej niezłapanych myszy.

miau2

Małe pudełko, ale ile radości. Tak mogę podsumować tekst o tej grze. Miau! podoba się zarówno dzieciom, jak i dorosłym, którzy lubią czasami po prostu „pobawić się” i pielęgnują „wewnętrzne dziecko”. Jako pokolenie lat 80-tych cały czas odczuwam niedosyt kolorów, gadżetów i kreskówek, dlatego z tak wielką przyjemnością sięgam po tego typu tytuły. Oczywiście to nie jest filler, do którego będziecie wracać przy każdej nadarzającej się okazji, ale jeżeli w waszym towarzystwie pojawią się rodziny z dziećmi, będziecie mieć pewność, że również wy będziecie się dobrze bawić.  Wierzcie, czy nie, ale moja mina była bezcenna przy pierwszej rozgrywce. Byłam tak pewna siebie, że nie spojrzałam nawet na symbole pojawiające się na kościach. To był mój błąd. Po każdym rzucie „zawieszałam się” rozważając, czy to jajko, czy jabłko i nerwowo szukałam wzrokiem odpowiedniego żetonu. Niestety – przegrałam z kretesem. Jeżeli chcecie się więc pośmiać, koniecznie zagrajcie ze mną w Miau!

miau4

Grę przekazało wydawnictwo FOXGAMES. Dziękujemy!

foxgames

  • WYKONANIE 5/5

    To, co od razu rzuca się w oczy, to kompaktowe wydanie gry oraz jego dobra jakość. Pudełko jest lakierowane, dzięki czemu nie jest tak podatne na różnego rodzaju zabrudzenia, czy uszkodzenia.

  • TRUDNOŚĆ 1/5

    Banalne zasady, gorzej (dla mnie) z ich wcieleniem w życie 🙂

  • OCENA 5/5

    Dla dzieci i rodzin – szybka, przyjemna i śmieszna gra na refleks i spostrzegawczość. Dla dorosłych – gra na odreagowanie.

Duuuszki

duuuszki3O tym, że uwielbiam różnego rodzaju gadżety w grach wspominałam na blogu już kilka razy. Zachwycam się za każdym razem, gdy otwieram Pędzące żółwie i widzę drewniane żółwie lub gdy wyjmuję oryginalne kostki z gry Piraci: Karaibska flota.  Mogłabym wymienić przynajmniej kilka, jak nie kilkanaście tytułów, po które sięgam między innymi dzięki ciekawym elementom. Do tej listy dołączyła również gra, która ukazała się nakładem wydawnictwa EGMONT. Mowa o Duuuszkach.\

 

duuuszki2Gra zawiera 60 kart oraz (co najważniejsze!) 5 drewnianych elementów: białego  ducha, zieloną butelkę, czerwony fotel, niebieską książkę oraz szarą mysz. Jestem nimi zauroczona! Uwielbiam tę grę właśnie ze względu na te elementy oraz ze względu na grafiki na kartach. To właśnie taki styl rysowania bardzo lubię. Zarówno karty, jak i wspominane dodatki są naprawdę dobrej jakości. Gra prezentuje się bardzo ładnie i oryginalnie. Przyciąga uwagę nie tylko najmłodszych, ale również dorosłych (a szczególnie pań). Przejdźmy jednak do zasad. Naszym celem będzie zdobycie jak największej liczby kart. Drewniane elementy kładziemy na środku stołu, tak by wszyscy gracze mieli do nich dostęp. Karty tasujemy i układamy w stos obrazkami do dołu. Odkrywamy wierzchnią kartę i kładziemy w taki sposób, by wszyscy mogli zobaczyć, co się na niej znajduje. Jeśli kolor któregoś z przedmiotów na karcie odpowiada kolorowi drewnianego przedmiotu, łapiemy za ten przedmiot. Jeśli jednak kolory przedmiotów na karcie nie odpowiadają kolorom drewnianych przedmiotów, łapiemy przedmiot, którego nie ma na karcie oraz którego kolor nie występuje na karcie. Osoba, która pierwsza złapie właściwy przedmiot, zdobywa kartę. W przypadku pomyłki, tracimy jedną kartę. Rozgrywka kończy się, gdy skończą się karty ze stosu.

duuuszki5 duuuszki4

 

 

 

 

 

Wprawdzie mechanika tej gry nie jest jakoś bardzo oryginalna, jednak to, co ją wyróżnia to oczywiście wspominane elementy. Twórcy mogliby zaproponować przecież rozwiązanie w postaci na przykład płytek z narysowanym duchem, książką, fotelem, butelką i myszą. Postawili jednak na oryginalność i chwała im za to! Gry na spostrzegawczość są ostatnio w modzie. Warto chociażby wymienić Dobble, Set, Packę na muchy, Jungle Speed, Voodoo czy Miau! Nawet jeżeli posiadacie wspomniane tytuły, warto zarezerwować miejsce na półce również dla gry Duuuszki. Zasady opanowuje się błyskawicznie, a rozgrywka też szybko się toczy. W miarę odkrywania kart nabieramy apetytu. Łatwiej jest nam też skojarzyć, który przedmiot należy złapać i reagujemy szybciej. Ważna uwaga: panie proszone są przed rozgrywką o skrócenie paznokci. Nierzadko gracze kończyli z podrapanymi palcami. Gra sprawdza się zarówno wśród dzieci, jak i dorosłych. Nawet najstarszych i najpoważniejszych graczy nie zniechęca dziecinna grafika i drewniane figurki. Komu ta gra może się spodobać? Na pewno tym, którzy lubią sprawdzać swoją spostrzegawczość. Również polecam ją tym, którzy szukają ciekawego fillera lub party game (w Duuuszki można grać nawet do ośmiu osób). To będzie też bardzo dobry pomysł na prezent dla dzieci. W dodatku z tej gry nie można „wyrosnąć”, o czym przekonałam się prezentując ją dorosłym graczom.

duuuszki8

 

 

 

 

 

duuuszki6

 

 

 

 

 

 

Grę przekazało wydawnictwo EGMONT. Dziękujemy!

egmont

  • WYKONANIE 5/5

    Zarówno karty, jak i drewniane elementy są naprawdę dobrej jakości. Gra prezentuje się bardzo ładnie i oryginalnie.

  • TRUDNOŚĆ 2/5

    Zasady opanowuje się błyskawicznie, a rozgrywka też szybko się toczy.

  • OCENA 5/5

    Nic dodać, nic ująć – dobra gra na spostrzegawczość.