Dlaczego czekam na Ewolucję

W redakcji, w której na co dzień pracuję, ostatnio ktoś rzucił hasło, że na wizytówce powinnam pod imieniem i nazwiskiem napisać: „Fauna, flora i gry planszowe”. O trzecim składniku podpisu nie muszę pisać, warto wytłumaczyć pozostałe. Od dobrych kilku lat prowadzę program Ekofakty. Jest on emitowany codziennie od poniedziałku do piątku, tak więc muszę rozglądać się w poszukiwaniu tematów. Bywało tak, że jechałam robić relację z wydarzenia w ogóle niezwiązanego z ekologią, a wracałam z kolejnym materiałem do Ekofaktów. W dodatku ukończyłam Liceum Techniczne o profilu kształtowanie środowiska i mieliśmy rozszerzoną biologię. Gdy więc zobaczyłam w zapowiedziach ubiegłorocznych targów Spiel 2012 grę Evolution od razu wpadła mi w oko. Chyba przede wszystkim ze względu na minimalistyczną grafikę. W dodatku jest ona zielona, a to jeden z moich ulubionych kolorów, nawet szafki w kuchni mam zielone. Grafika oczywiście nie zadowoli każdego, jednak z drugiej strony do tematu ewolucji, pasuje jak najbardziej. Z niecierpliwością czekam na rozgrywkę w polską wersję gry, przygotowaną przez wydawnictwo G3. Rozgrywka odbywa się zgodnie z zasadą – wygrywa najsilniejszy.

„Ewolucja” to zestaw 84 kart, którymi zarządzamy w trakcie rozgrywki tak, by wyhodować własną populację zwierząt. Gra rozpoczyna się od fazy rozwoju, czyli wyłożenia kart i stworzenia własnej populacji. Karty są dwustronne i można je wyłożyć albo jako zwierzę albo jako „cecha, właściwość zwierzęcia”. Kolejna faza polega na określeniu zasobów żywności w „banku”, czyli ilości żetonów, która jest rożna w zależności od liczby graczy oraz od wyrzuconej sumy oczek na kościach. Kolejna faza to żywienie, w której gracze dobierają po jednym znaczniku z „banku”. Niestety, jak to w procesie ewolucji bywa, nie wszystkim zwierzętom zostanie dostarczone pożywienie. Przechodzimy więc do fazy wymierania gatunku i dobierania nowych kart. Wprawdzie nawet w materiałach prasowych mowa jest o sporym znaczeniu losowości, ale skoro „gramy w ewolucję”, nie może być inaczej.

Grę chciałabym też wypróbować z innego względu. Będzie to chyba moja pierwsza planszówka zaprojektowana przez autorów z Rosji. Sergey Machin ma już na swoim koncie kilka gier. Przy Ewolucji pomagał mu naukowiec Dmitry Knorre. Gra w Rosji w ciągu pierwszego roku od wydania zdobyła aż pięć nagród, w tym „Najlepsza rosyjska gra roku”. Już Fauna od Friedamanna Friese była ciekawym przykładem zastosowania ciekawostek biologicznych w grze. Ewolucja wydaje się być jeszcze lepszą propozycją nie tylko dla niedzielnych graczy. Czy tak będzie? Przekonamy sie o tym juz wkrótce.

Zdjęcie: BoardGameGeek