Raverun

Karcianek nigdy zbyt wiele. Zajmują mało miejsca i można je zabrać wszędzie. Jestem więc fanką tego typu gier i cieszę się, że G3 ma ich naprawdę sporo w swojej ofercie.  Ubiegłoroczną nowością jest Raverun. Gra polskiego twórcy – Jędrzeja Doczkala.

Gracze używają 24 kart o niestandardowych rozmiarach. Są naprawdę dobrze wykonane. Dobrze trzyma się je w ręce. Nie gniotą się szybko, a dzięki temu, że nie są „śliskie” nie brudzą się tak łatwo. Karty o takim dużym rozmiarze ładnie prezentują się na stole, niestety gorzej jest z tasowaniem. Na szczęście jest ich tylko 24, można więc sobie i z tym poradzić.

Na każdej karcie przedstawiona jest postać oraz rodzaj akcji, jaką można za jej pomocą wykonać. W grze występuje 8 postaci o rosnącej wartości od 1A do 4C.

Akcja gry toczy się w krainie Raverunu. Po śmierci Waldorfa Spokojnego władzę przejęli jego synowie. Każdy z nich wybrał na swoją siedzibę jedno z warownych miast krainy. Rozpoczęli rywalizację o przejęcie kontroli nad państwem. Zwrócili się o pomoc do najemników. To Trolle, Gobliny czy Krasnoludy, które bardziej niż lojalność cenią sobie blask złota. Niestety za wyższe wynagrodzenie, chętnie zmienią władców.

Grając tak naprawdę zapominamy o tej historii. Nie czujemy za bardzo klimatu, a przypominają o nim tylko grafiki. Co do rysunków – sprawa dyskusyjna. Jednym podobają się i mówią, że są interesujące, inni narzekają na brak oryginalności. Musicie więc sami wyrobić sobie opinię. Na plus jest to, że karty są czytelne, a rysunki tłumaczące funkcje są dobrze opracowane. Niestety pierwsze rozgrywki zazwyczaj i tak odbywają się z instrukcją w ręce. Gracze próbują zapamiętać, co dane karty umożliwiają. Tym bardziej, że niektóre akcje są bardzo podobne, różnią się tylko szczegółami.

Przed rozpoczęciem rozgrywki gracze otrzymują po 7 kart (6 w grze trzyosobowej). Pozostałe karty tworzą stos najemników. Każda runda składa się z trzech etapów:

  1. Zagrywanie kart

Osoba, która na wierzchu swojego stosu ma kartę z najwyższą wartością, decyduje o kolejności zagrywania. Gracze wykładają po jednej odkrytej karcie, tworząc w ten sposób własne pola bitwy. Może tam znajdować się więcej niż jedna karta.

  1. Potyczka

Sprawdzane są wartości na kartach. Osoba z najwyższą wartością pozostawia swoją kartę na polu bitwy. Pozostałe trafiają na wierzch stosów właścicieli.

  1. Wykonanie akcji z kart

Gracze mogą wykonać akcje z zielonych kart znajdujących się na wierzchu stosów w kolejności od 1a do 4C. Jeżeli w wyniku przeprowadzania akcji na którymś ze stosów pojawi się kolejna zielona karta, osoba, która jest jego właścicielem, może wykonać nową akcję. Wszystkie akcje należy przeprowadzać z zachowaniem odpowiedniej kolejności.

Grę zwycięża osoba, która na koniec będzie miała na wierzchu swojego stosu najemcę o najwyższej wartości. Rozgrywka kończy się wtedy, gdy przynajmniej jeden gracz nie ma już kart na ręce. Należy przeprowadzić wtedy ostatnią rundę, w której można używać czerwonych kart leżących na polach bitwy. Jeżeli w wyniku wykonania akcji wszyscy będą mieć co najmniej po jednej karcie na ręce, należy kontynuować grę, w innym przypadku następuje koniec rozgrywki.

Jak już pisałam wcześniej, w talii znajduje się osiem różnych postaci (4 zielone i 4 czerwone). Umożliwiają one np. zamianę miejscami karty z ręki z kartą leżącą na wierzchu wybranego stosu, odłożenie na spód talii najemników kart i dobranie nowych, czy przetasowanie stosu. Akcje mogą czasami w bardzo szybkim tempie zmienić sytuację na stole. Jak na taką małą grę jest sporo główkowania.

Komu polecam grę? Każdy powinien spróbować. Geek, bo jest sporo myślenia, a czas rozgrywki jest krótki, można więc zagrać w przerwie pomiędzy cięższymi tytułami. Fan fantastyki – ze względu na rysunki, szkoda tylko, że klimat jest tak słabo odczuwalny. Fan karcianek – ponieważ oferuje ciekawą możliwość manipulowania kartami. Do spróbowania zachęca też cena (od 14-20 zł). Oczywiście nie każdemu gra spodoba się. Zauważyłam, że chętniej zasiadali do niej panowie. Panie tłumaczyły, że nie podoba im się grafika, to nie ich klimaty, a instrukcja po przeczytaniu niewiele wyjaśnia. Widzę w grze Raverun potencjał, ale można jeszcze nad nią popracować, a szczególnie nad instrukcją. Warto też pomyśleć nad jakąś małą ściągą dla graczy wyjaśniającą funkcje kart. Nie będzie to moja ulubiona karcianka (przede wszystkim brakuje mi klimatu), ale cieszę się, że jeden z testujących tak ją polubił, że przy okazji planszówkowych zakupów, zamówił ją też do swojej kolekcji.

Grę przekazało wydawnictwo G3. Dziękujemy!

  • WYKONANIE 4/5

    Praktyczne, małe pudełko. Karty nie gniotą się szybko, ani nie brudzą. Brakuje małych ściąg dla graczy wyjaśniających poszczególne akcje.

  • TRUDNOŚĆ 3/5

    Zasady są proste, trzeba je jednak opanować. Nie ułatwia tego instrukcja. Krótka rozgrywka, jednak wymagająca główkowania.

  • OCENA 3/5

    Nie będzie to moja ulubiona karcianka, ale cieszę się, że jeden z testujących tak ją polubił, że przy okazji planszówkowych zakupów, zamówił ją też do swojej kolekcji.